,

DWA SERKI

To był wieczór, kiedy wraz z przyjaciółmi posługiwałam modlitwą uwielbienia podczas comiesięcznej inicjatywy ewangelizacyjnej organizowanej w naszym mieście.

Po posłudze wracałam do domu sama. Było dosyć późno, a piątkowy wieczór na mieście dopiero się rozkręcał. Gdy zbliżałam się do przystanku autobusowego podszedł do mnie pewien biedny starszy pan i zapytał, czy mogłabym kupić mu... dwa serki. Nie alkohol, nie papierosy, nie chleb, nie konserwę. Dwa serki. Warto tu dodać, że prawdopodobnie przede mną wiele osób już mu odmówiło lub go zignorowało i stał w pobliżu przystanku już dłuższy czas.

Oczywiście się zgodziłam. Zwłaszcza, że moje życiowe historie z serkami dla innych zawsze wspominam bardzo miło...

Weszliśmy do sklepu i zapytałam, czy może nie potrzebuje czegoś więcej. A on, pełen nieśmiałości, ale i ogromnie ujmującej prostoty odpowiedział: „to może jeszcze to”, wskazując na… gorzką czekoladę. Ujął mnie tym totalnie. Oczywiście ponawiałam pytanie, czy jeszcze czegoś mu nie potrzeba lub czy w czymś mu pomóc. Powiedział, że już nie. Złapał moją rękę i ucałował z życzeniem, żeby Pan Bóg to wynagrodził.

Wdzięczności tego Pana nie zapomnę na długo…

...zwłaszcza, że kilkanaście minut później znów zostałam poproszona o zakup jedzenia. Również dosyć niespodziewanie, ale i tę prośbę spełniłam. Tu jednak nie spotkałam się ze szczególną wdzięcznością, serdecznością i błogosławieństwem. Właściwie w zamian dostałam szczyptę pretensji.

To nic. Nie wzbudziło to we mnie złości, bo miałam poczucie, że Pan Bóg chce mnie nauczyć czegoś w tak bardzo jasny sposób.

Na dobroć i miłość jaką dajemy nie zawsze odpowiedzią będzie miłość czy wdzięczność. I chyba najlepiej jakbyśmy na nie nigdy nie oczekiwali. Oczywiście najpiękniejszą odpowiedzią na miłość jest miłość, ale nie warto zrażać się, gdy tak nie
jest i zwyczajnie robić swoje.

Święta Teresa od Dzieciątka Jezus odkryła: „Moim powołaniem jest miłość”. Warto i w sobie, mimo wszystko, pielęgnować to powołanie. Codziennie na nowo.

ws

do góry